Grzes D.
Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 1507
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kielce
|
Wysłany: Śro 14:45, 05 Mar 2008 Temat postu: Usiadlem poprostu |
|
|
Cholera wie co się stało. Jakaś żyłka w mózgu, czy serce
alkoholowe nie wytrzymało. Podczas "uniesienia" z Joasią, coś we
mnie pękło, i pognałem przed siebie, słynnym już tunelem, w
stronę światełka. Światełko jak światełko, białe i silne.
Malutkie było, a ja gnałem jak oszalały.
Szybciej niż Polonezem Siwego.
Nie wiem ile czasu minęło, gdy światełko zaczęło się
powiększać, a gdy było już rozpoznawalne okazało się, że to
wielki neon z napisem ROZDZIELNIA nr 2 EUROPA. W owej rozdzielni
zobaczyłem masę ludzi (ludzi?) stojących w kolejkach do jakiś
recepcji, czy coś takiego. Ustawiono mnie w rządku krótszym za
przemiłą grupką około 70 staruszków. Jak się okazało później,
ofiar wypadku autobusowego w Pirenejach. Za biurkiem siedział
gruby facet ze złotymi lokami, Cherubin, piiip jego mać. Gdy
nadeszła moja kolej spytał:
- Nazwisko ?
- C. , Ryszard C.
- Miejsce zamieszkania na Ziemi ?
- Kraków, Polska. Nowa Huta dokładniej.
- Co wy tak, jak Chopin, z Polski do Paryża umierać
przyjeżdżacie ? A potem burdel w papierach...
Zimny pot mnie oblał. Więc jednak piiip umarłem. To nie sen.
Zrobiłem sobie szybciuteńki rachunek sumienia w myśli. Ja
pierdole, dożywocie w Piekle, jak tra la la. Zrobiłem
najżałośniejszą minę na jaka mnie było stać i cicho spytałem:
- Piekło ?
- Dupa tam, nie piekło. Nie ma Piekła, jest tylko Niebo.
Piekło jest na Ziemi, tu jest tzw. RAJ. A czy się komuś podoba,
czy nie to już jego sprawa. Udacie się teraz, jako Dusza z
Polski, do korytarza 12567843, tam was skierują do sektora
Krakowskiego. No szczęść Boże !
Obróciłem się na pięcie i idę do owego korytarza. Zatrzymał
mnie krzyk Cherubina z recepcji:
- Halo, obywatelu ! Wróćcie tu na sekundkę. Zapomniałem wam
wydać Aureole i skrzydła. Macie, i tu pokwitujcie. A tu macie
instrukcje jak skrzydła dopinać. Aureoli nie zgubcie, bo
następna wam będzie za wiek wydawana. No, żegnam.
Długo się ze skrzydłami męczyłem. Krzywo leżały. Aureola w
miarę się prosto kołysała nad banią. Rozglądałem się dookoła. Od
zajebania dusz. Koło mnie grupka Niemieckich dusz też sobie nie
mogła poradzić ze Skrzydłami. Klęli jak fiks. Polazłem w swoja
stronę do korytarza Polskiego, po drodze mijałem korytarze
Włoskie, Francuskie, Niemieckie. Zacząłem żałować, że do
Francuzów mnie nie przydzielono, dużo fajnych laseczek.
Zobaczyłem w końcu i mój korytarz. Chyba fajnie tu jest,
siedzą goście na poboczu, ćmiki jarają. Zaraz też podszedłem do
jednego, poczęstował. Okazało się, że to góral z Żywca, zamarzł
po pijaku w lesie. Przyszedł tu przed godzinką. A ćmiki rozdaje
św. Piotr Polski, przed bramą. Wpuszczą nas do środka za kilka
godzin, bo jakaś inspekcja w środku czy coś. Zebrała nas się już
spora grupka, staliśmy, siedzieli, i gwarzyliśmy jak tu który
trafił. Ze mnie lali najbardziej, jak powiedziałem, że
zaciupciałem się na śmierć. Ładny obciach.
Było dwóch zagryzionych przez psy, jeden zatłuczony przez
żonę, czterech z wypadku pod Jasłem, piątka topielców z Sopotu.
Niezła ekipka, wszyscy na bani tu przyszli. Okazało się, ze
można prosić tu w ADMINISTRACJI o zmianę wieku. Np. jak ktoś
wykitował mając 90 lat, to tu może mieć 20, 30 lat. Od nowa
laseczki rwać których tu więcej niz na ziemi. Góralowi ćmiki się
skończyły, więc teraz ja poszedłem do Piotra po szlugi. Stał tam
pod bramą.
Mały chudy, taki wypłosz. Klepłem go w łopatkę i mówię.
- Dziadziuś, kopsnij paczuszkę, bo nam się jarać chce.
Ten wyciągnął ramkę HEAVENFIELDÓW i dorzucił zapałki.
Uśmiechnął się, pokazując żółte od tytoniu zęby. Wróciłem do
moich nowych znajomych i zapaliliśmy po całym.
- piiip, piwka bym się napił - powiedział Góral, okazało
się, że piwko nam dadzą ale dopiero w środku. Bo tu nie wolno.
Przyszły jakieś dziewczyny i zaczęły nam skrzydła poprawiać. U
mnie było w sumie ok, a Górala ledwie się trzymały. Aureola mi
błyszczała jak psie jaja, tylko nie mogłem się przyzwyczaić do
tej sukienki, w której miałem łazić. Kieszenie są to łapy jest
gdzie wsadzić, ale taka długa, pląta się między nogami.
Otworzyli w końcu bramę. Zaczęliśmy się przepychać z Góralem jak
najbliżej wejścia, żeby nas nie rozdzielili. Widać swój chłop,
bo przypadliśmy sobie do gustu. W ADMISNISTRACJI skierowano mnie
do bloku KRAKÓW, piętro 3499, pokój 21897 w skrzydle C. Miałem
być sublokatorem niejakiego Mariana E. zmarłego w 1937 roku. Lat
89, zmienione na 35. Chujowo, Gienek (ten Góral) poszedł do
Blockhausu ŻYWIEC, to kilka godzin na piechotkę od mojego.
Obiecałem mu że się odwiedzimy za jakiś czas. Potem poszedłem do
MAGAZYNU. Tam mi mieli wydać pościel, zapasowe suknie i Skrzydła
Galowe, na Święta i specjalne okazje.
piiip, jak w wojsku... MAGAZYNIEREM był Żyd rozstrzelany
przez Hitlerowców w Płaszowie w 1942. Ledwie mi wydał pościel
już zaczął kombinować, że załatwić u niego mogę wszystko.
Aureole jak zgubie, lub przepije, skrzydła, wygodniejsze suknie.
Nawet tu kombinują. Z tobołem pojechałem windą na moje piętro,
dużo wiary tu łazi.
Niektórzy maja skrzydła poodpinane, inni Aureole w
kieszeniach. Luzik. Dość długo szukałem mojego skrzydła C i
pokoju. Dobrze, że były tzw. szybkie chodniki, bo łaziłbym chyba
całą wieczność. Marian E. okazał się szczupłym facetem z wąsami
i łysą pałą. Uściskał mnie jak starego znajomego i wyciągnął z
lodówki dwa piwka. Wpierw rozłożyłem swoje klamoty. Pościel na
kojo, skrzydła i suknie do szafy. Skrzydła odpiąłem bo
przeszkadzały i chwyciłem zimniutkie piwko.
Jeszcze zajaralismy po szlugu, i Marian zaczął mnie
wtajemniczać w Życie Niebiańskie.
- Widzisz stary. Tu jest faktyczny RAJ, niczym się nie
przejmujesz, głodny nie chodzisz, alkohol masz, fajek pod
dostatkiem, dziewuchy latają. Nie chorujesz, nie umrzesz na nic
bo już nie żyjesz. Zajebiście jest. Raz do roku tylko się
wszyscy spotykają bo Główny przemawia i trochę to trwa, zanim
wszystkich w ich językach nie pobłogosławi. A tak to robisz co
chcesz. Chcesz pracować ? Idziesz do roboty, chcesz leżeć i
chlać cały dzień? Leżysz i chlejesz cały dzień. Panienki lecą na
chłopów, zwłaszcza Zakonnice, wpierw celibat na ziemi to tu się
sypia jak choinka po 3 królach. Trzeba na pedałów uważać bo w
sukience to czasami nie poznasz kto jest kto. Ja się naciąłem
kilka razy, Podnoszę suknie a tu fujara, wystrzelałem po
mordzie, skrzydła połamałem i wyjebałem z pokoju. Tacy to
skurwiele przebierańcy. Jak chcesz się opić to co 100 pięter
jest knajpa, wszystko za darmo, podchodzisz i bierzesz. Szwedzki
stół. My mamy blisko, bo schodami możesz przeskoczyć piętro do
góry, i na wprost schodów masz knajpę. Mordownia straszna, leja
się często. Dwa lata temu Mickiewiczowi tam dojebano, tęgo.
Chopin kuflem zarobił od górali, a pijanemu Wyspiańskiemu
Aureole ukradziono. Na aureole trzeba uważać, stracisz to masz
przejebane. Do raportu idziesz.
W każda niedzielę są organizowane wycieczki do innych
Niebios, ja polecam Indonezje i Włochy, najlepsze panienki, lecą
na Słowian jak cholera. AIDS nie złapiesz, więc stukasz na
całego. Nie polecam wyjazdów do Niebios Arabskich, tacy sami
pojebani jak na Ziemi, tu też maja Hamas i Hezbollah, złapią Cię
i skrzydła z aureolą zajebią, a wtedy raport. Dużo znanych
umarlaków możesz w podróżach poznać, od 1945 prawdziwym
gwiazdorstwem cieszył się Hitler, od nas z Nieba Polskiego
pojechało 30 milionów go oglądać, pecha miał jak poszedł do
knajpy bodajże 10 lat temu. Grupka pijanych kolesi go
przecweliła. Afera była na pół Nieba. Listy gratulacyjne nawet z
Nieba Izraelskiego przychodziły. Kolesie do raportu poszli, a za
Hitlerem do dzisiaj wszyscy Adolfina wołają. Potem w 1977,
przyszedł Presley, to fani korytarz Amerykański zablokowali.
Kilkaset milionów po autograf poleciało, pojebani. Tu jest tak,
że możesz spotkać kogoś komu życie uprzykrzyłeś na Ziemi,
rewanżyk gotowy. Ja zostałem w 37' powieszony za zabójstwo żony.
Znalazła sobie jakiegoś gacha tutaj, z którym mieszka i ten gach
mi dojebał. Nowiuśkie skrzydła mi połamał. Nie podałem go do
raportu, żal mi chłopa. Z taka kurwą mieszka, że RAJ to dla
niego piekło musi być. Sąsiad obok z pokoju to seryjny morderca
z XVIII wieku. Boi się do knajpy chodzić, bo na niego polują.
Już 200 lat na niego się sadzą, nawet raz mu wjazd do pokoju
zrobili. wszyscy do raportu poszli. Znanych w Naszym Niebie jest
też masa, Królowie mieszkają na niższych piętrach, ale nie warto
tam łazić. Czasami możesz ich w knajpach na 200, i 300 piętrze
spotkać. Dzikusy. Zwłaszcza Kazimierz, pije sam przy stoliku i
nie odzywa się do nikogo. Rozrywek też mamy pełno, w TV lecą
wszystkie kanały ziemskie, nawet te X. W wypożyczalni masz
wszystkie filmy jakie na ziemi nakręcono.
Sport też jest tutaj szalenie popularny. Co 4 lata SA
Mistrzostwa Nieba w piłce nożnej. Najlepsi byli Brazylijczycy,
do 68'. Potem w wypadku zginęła ekipa Manchesteru Utd. i Anglicy
mieli Mistrza przez 20 lat. W 88' piorun zabił na boisku 8
Zairczyków i teraz Zair to potęga niebiańska. Polacy też grają
dobrze. Wpierw nas lali jak cholera wszyscy, ale odkąd doszedł
Deyna to ćwierćfinały mamy na każdej imprezie. Mecz z Anglią
oglądały 3 mld ludzi na stadionie, a przed telewizorami całe
niebo. Przegraliśmy w karnych, Reyman bramki nie strzelił.
Żarcie nam dają o każdej porze. Otwierasz lodówkę i zawsze
jest pełna. Kible czyściutkie, prysznice też. Przyzwyczaisz się.
No, ja idę na karty do sektora D. Wrócę wieczorem, drzwi się nie
zamyka.
Marian polazł, a ja zacząłem myśleć. Myślenie nie było moja
najmocniejszą stroną, więc poszedłem się załatwić. Nawet nie
wiecie, jak niewygodnie sra się ze skrzydłami, Odpiąłem je w
cholerę i postawiłem obok.
Gdy spuszczałem wodę, zdarzyło się nieszczęście, schyliłem
się żeby zobaczyć czy czysto zostawiłem, i aureola mi do klopa
wpadła. piiip mać ! Poszedłem po jakiś przyrząd do wyłowienia,
znalazłem wieszak od sukien i po chwili już suszyłem aureole w
ręczniku Mariana. Co tu robić ? Idę się rozglądnąć, po sektorze
Krakowskim, skoczę do knajpy, może jakieś laseczki będą. Czas
się przyzwyczajać. Może niedługo Joasia ze smutku za mną
wykituje i dołączy ?
Fajnie by było. Zapisałem sobie na kartce nr pokoju, żeby
się nie zgubić i polazłem schodami do knajpy. Długo lazłem, co
chwila spotykałem zawianych aniołów - znak że dobrze idę.
Wreszcie mym oczom ukazała się knajpa - no, to jest knajpa!!
Wielkości Maracany, stoliki 4 -osobowe, bar cały z złota.
Przyśpieszyłem kroku, wyminąłem grupkę najebanych w trupa
aniołów śpiewających :
- NIECH ŻYJE NAM REZERWA !!!!
I już byłem przed ladą. Barmanem był Ogromny Anioł z
wielkimi wąsami. Poprosiłem o setę i piwo, do żarcia wziąłem
tatara i ogóreczki. Poszukałem wzrokiem miejsca, z którego
mógłbym obserwować sale i siadłem przy stoliku oznaczonym nr
210. Koło mnie toczyła się zażarta kłótnia między kilkoma
aniołami:
- Ty dupa jesteś nie Janosik !
- Ja nie jestem Janosik ?!! Ty chuju zajebany... Jak ja
ludzi prałem w Ojcowie, to ty jeszcze w worze u starego
hulałeś...
Tak to okazało się, że Janosik faktycznie żył. Po piwku lać
mi się zachciało, więc poszedłem do klopa. Pod drzwiami spał
jakiś siwy Anioł, bez aureoli, pewnie mu zajebali. Kopłem go w
biodro i mówię:
- Dziadziuś, wstawaj bo Ci bachora podrzucą
Mruknął coś i obrócił się na drugi bok. Twarz jakaś znajoma.
Ale nie kojarzyłem skąd go mogę znać. W kiblu wszystkie ściany
zapisane, nad moim pisuarem widniał napis: PONIATOWSKI PEDAŁ,
POLSKE SPRZEDAŁ
Niżej było: CRACOVIA MISTRZ POLSKI 1927 he, he... dopisałem:
III LIGA - A.D. 2001.
Jak wróciłem do stolika to Janosik już spał na stole a jego
kompan wylatywał właśnie z knajpy. Wpierw on, potem skrzydła.
Powiedziałem barmanowi, ze jakiś dziadziuś śpi pod kiblem,
możnaby go przenieść bo drzwi tarasuje. Barman machnął ręka:
- To Bierut, pije już tak od 20 lat jak go żona z Sobieskim
zostawiła.Aureole zostawia w barze i chleje na umór. Wziąłem
jeszcze raz to samo i oglądałem aniołów. Przeważnie młode
chłopaki, skrzydła u niektórych żółte od dymu z fajek, cwaniacko
aureole na bok założone, kufle w łapach i dyskutują o czymś.
Zastanawiałem się czy swoich tu w Niebie nie poszukać, ale
zdecydowałem, ze jeszcze nie czas. Może później. W drodze do
pokoju wyrwałem fajną anielice, Marzena. Zmarła w dwa lata temu
na raka. Śliczna dziewucha, umówiliśmy się na wieczór w knajpie.
Mi się spać chciało, tyle emocji.... Obudziło mnie szarpanie i
krzyk Mariana, bladego jak prześcieradło Mariana:
- wstawaj, cos ty narobił !! Wstawaj... chłopie coś ty
wykręcił ?!
Nie wiedziałem o co mu chodzi. Okazało się, ze szuka mnie od
godziny cała straż Niebiańska. Mają mnie doprowadzić do
Głównego.... Przeraziłem się.
piiip, za co ? Za kopnięcie Bieruta ? A może za wyrwanie
jakiejś szychy niebiańskiej ? Nie wiedziałem czy spieprzać do
innego Nieba, czy poddać się. Po chwili było za późno, bo kilku
blondynów wpadło do pokoju i pod ręce mnie wyprowadzili. Całą
drogę nic nie mówili, wszystkie Anioły się za nami oglądały i
coś szeptały. Pewnie myśleli, że do Raportu idę. Po kilku
godzinach jazdy (jechaliśmy jakimś łazikiem) dotarliśmy pod
drzwi z napisem: DYREKCJA - GŁOWNY SEKRETARIAT. Wprowadzono mnie do środka. Za biurkiem siedział mały chłop, z bokserskim nosem i
grzywką ulizaną na lewy bok. Nad łbem mu hulała purpurowa
aureola. A skrzydła miał błękitne. Ładnie to kolorystycznie
wyglądało. Wskazał mi fotel, uśmiechnął się i poczęstował
ćmikiem. Potem tak patrzył na mnie i powiedział do mikrofonu:
- Pani Zosiu, wprowadzić strażnika Rafała W.
Wlazł młody, przestraszony anioł. Nerwowo ugniatał palce i
przestępował z nogi na nogę.
- No co tam, strażniku Rafale.. Popiło się na służbie ?!
Co?!! - zagrzmiał Główny.
- Ale .. ja...
- Jakie, piiip, JA... Jakie ja ? Opiliście się i nie tego
sprowadzili co potrzeba. Chłopak miał jeszcze długo żyć, a wy mu
taki kawał wycinacie. Pokoje żeście pomylili. Ryszard miał żyć,
a obok w pokoju już tydzień staruszek na gruźlicę umierał. I
dalej umiera. Zdegraduję was!!! - grzmiał dalej Główny.
Ja sobie ćmika jarałem i zacząłem co nieco kapować. Rafał
się opił i pomyliło mu się. Może mnie cofną na Ziemie...
- I co my z panem, panie Rysiu zrobimy ? - popatrzył na mnie
po ojcowsku - Musimy pana cofnąć, chyba, że chce pan zostać...
Kurna, nie wiedziałem. Zostawać, czy iść na Ziemie. Tu jest
chyba fajnie. Za kilkanaście lat może chłopaki z osiedla
dołączą, Polska gra w ćwierćfinałach, laski są świetne. ale znów
na Ziemi, Lew, Joasia, chłopaki ze spirytusem, Polska w
finalach, Legia mistrzem, Wisla z kazdym prawie dotaje...,
Mamusia mi gotuje...
- Wracam. I tak tu trafię z powrotem, więc nic nie tracę.
Główny odetchnął z ulgą. Musieliby dziadka uzdrawiać, żeby
przeżył moje życie, a plan cudów już wykonali na ten rok.
Pożegnałem się z Głównym, Rafałowi dałem w pysk, wziąłem paczkę
szlugów i odprowadzono mnie do recepcji. Cherubin z lokami jak
mnie zobaczył to mu szczena opadła. Anioły na mnie z zazdrością
patrzyły, jak mnie wrzucają do tunelu z którego wylatują co
chwila kolejne dusze. Błysło, hukło i znalazłem się znów w mym
ciele.
Spocony, ciężko oddychając leżałem na Joasi. Tak samo
spoconej i ciężko oddychającej:
- Nie uwierzysz, Kochanie jaką miałem jazdę...
- Oooo, a jaką ja.....
Post został pochwalony 1 raz
|
|