|
Forum
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Krzysztof Łyczek
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków, obecnie Warszawa
|
Wysłany: Wto 11:50, 14 Sie 2007 Temat postu: Rowy 2007 -gościnnie z wędką na Pomorzu. |
|
|
Rowy 2007 – gościnnie z wędką na Pomorzu
W sobotę 28 lipca wieczorem dojeżdżam z rodziną do Rowów. Przed sobą mam dwa tygodnie urlopu z rodziną i plany kilkukrotnego wyrwania się z plaży na ryby. Wieczorem odwiedzam camping Grzegorza, pora znajomość internetową przypieczętować uściskiem dłoni. Umawiamy się na poniedziałek rano na wspólny wypad nad Łebę. W niedzielę rano nie mogę spać – szybka decyzja, biorę 3 metrowy kij #6 i z nimfą próbuję namierzyć lipienia na dolnej Słupi- w Bylinie, zaletą miejsca niewątpliwa bliskość do Rowów. Niestety bez brania, mimo niedzieli nie widać wędkujących, ok. 300 m poniżej mostu na tym charakterystycznym rozlewisku widzę jedno spławienie się ryby. Nie umiem określić gatunku, ale z wielkości raczej spora.
W poniedziałek rano – niestety leje, Grzegorz odradza wyjazd, ja nie jestem w stanie się powstrzymać- jadę. Niestety Łeba w Leśnicach wysoka, brudzi się nie lubię tam takiej wody. Silny deszcz. Łowię na streamera z podczepioną małą nimfą- zaczepiam lipionka, drobny. Na domiar złego nie mogę odnaleźć telefonu- tracę humor , wracam. Rok temu po 1,5 godzinie miałem w tym miejscu komplet lipieni- teraz nic. W Rowach na szczęście coś mi dzwoni z bagażnika- telefon odnaleziony, humor częściowo odzyskany. Deszcz leje jak cholera- zaczynam bać się, że popsuje również wodę na Łupawie, nie lubię na Pomorzu wysokiej i brudnej wody, chciał miejscowi czasem do troci chyba ją preferują.
We wtorek Grześ odwiedza Łupawę odcinek no- kill, daje znać, że woda wysoka, ale czysta i że nieźle połowił na odjazd z wakacji.
Środa- wieczorem decyduję się na spinning na Łupawie w okolicach Żelkowa- około 10 brań, ale wszystkie pstrągi niewymiarowe. Jeden miejscowy wędkarz ma podobne wyniki.
Czwartek- 3 sierpnia. Ruszam na Łupawę z muchówką. Tym razem powyżej Poganic- do tej pory łowiłem tylko poniżej. Nowe miejsce, nowe atrakcje. Spora woda, ludzi brak, w tygodniu prędzej można spotkać sarnę niż wędkarza. Pogoda dobra, pochmurno, chwilami mżawka. Cisza taka, że dźwięk kołowrotka psuje atmosferę miejsca- wyłączam terkotkę W mitchellu 7130 jest to możliwe. Łowię metodą klasycznej mokrej na długim sznurze z podczepionymi nimfami – to się teraz nazywa długa nimfa , jak mi się zdaje. Dużo brań, łowię około 20 lipieni krótkich, jeden miarowy- jakieś 36 cm. To chyba przyzwoity rezultat. Dochodzę do mostu, dzwonię do żony ponegocjować przedłużenie łowienia na godzinkę poniżej Poganic. Dostaję lekki ochrzan i wymuszoną zgodę na dalsze łowienie. Dużo brań, wszystko krótkie.
7 sierpnia decyduje się sprawdzić łowisko patronackie Koła Trzy Rzeki na Łupawie- mimo kiepskich opinii o jego rybostanie, które krążą w okolicy. Wyniki łowienia słabe- od 7.30 do 12 małe pstrągi, kilka lipieni drobnych jeden 33 cm- do wymiaru sporo brakuje. Nie widzę tęczaka, który jest wpisany w licencje. Czyżby opiekunowie łowiska uwzględniali tęczaka jako potencjalnego uciekiniera z hodowli- o ile zrozumiałem Strażnika, to było zarybiane, ale jakoś tego nie widać. Po godz. 12 zdesperowany zaczynam rzucać spinningiem- 3 uderzenia pstrągów po ok. 30- cm.. W końcu pokazuje się za blachą jeden pstrąg, który mógłby być ewentualnie na tym łowisku miarowy, zwija się nie uderza. Kończę łowienie nasycony pięknem okolicy, ciszą i nieco rozczarowany wielkością ryb. Wprawdzie pozyskanie rybiego mięsa nie było powodem, dla którego wpłaciłem 35 pln, ale czy kwota ta nie powinna zobowiązywać gospodarzy łowiska do czegoś więcej w zakresie rybostanu?Za wzór polecam w tym zakresie Rabę Jeleńskiego I Rudawę Ktws. Wrzucam licencje w skrzynkę na ośrodku, przez szybkę widzę 2 licencje poprzedników- z tego, co mogę dostrzec również puste, tj bez efektów.
Wracam do Rowów do rodziny na plażę. Biorę teleskop, ciężarek 80 g, pęczek czerwonych. Rzucam z plaży po uprzednim wejściu do morza na maksa. Po pół godzinie żyłka się przesuwa i wiotczeje- zaczynam zwijać. Niesamowite jaja, na fali błyska leszcz 50 cm, zważony potem ma 1,60 kg. Na plaży sensacja, niektórzy twierdzą, że leszczy w morzu nie ma, ja odpowiadam, że mógł przypłynąć na urlop. Następnego dnia wędek na plaży przybywa, inni też łowią. Niestety to tylko namiastka wedkarstwa.
Kolejny dzień, kolejna krótka wieczorna wizyta na Łupawie z blachą, okolice Stojcina. –gruba woda, słabe efekty. Jeden krótki pstrąg, dwa nie zacięte.
Urlop zbliża się ku końcowi. Mam rozterkę- Łeba czy Łupawa. Ostatecznie decyduję się na Łupawę znowu powyżej Poganic. Podobało mi się tam poprzednio, mimo, że dwa razy z bagna uciekałem na serio wystraszony.7 rano jestem nad wodą. Idę wysoko w górę, -pewnie będzie ze 4 km, docieram powyżej wysepki, na której płoszę stado dzików. Takie czasy, że łatwiej zobaczyć stado dzików niż miarowych lipieni. Na wszelki wypadek obchodzę je z daleka. Woda znacznie niższa, niestety ryby żerują słabiej. Na osłodę trafia mi się tęczak, to po powrocie podtrzyma w rodzinie moją wędkarską reputację.
Ostatni piątek urlopu. Wypad może być tylko krótki, zatem z konieczności Słupia. Rano zaspałem, wobec tego wieczorem informuję rodzinę, że spadam na ryby. Wyjeżdżam z Rowów po godz 18 chmurzy się, nadciąga burza. Mimo tego, że na Słupi dotąd nic nie złowiłem mam silne przeczucie, że w ostatni dzień po burzy powinno coś uderzyć, w trakcie pobytu doszły mnie wieści, że może trafić się szczupak albo pstrąg. Trociowego sprzętu nie mam, jadę z pstrągowym- wędzisko 2,60 które sobie zrobiłem na blanku VI+Talona, kołowrotek Shimano technium, porządny siglon 0, 22 . To nie jest żyłka na trocie, no ale do blanku 21 g nie ma sensu dawać grubszej. W Bylinie jestem po godz. 19, jeszcze błyska i grzmi. Chwilę czekam w samochodzie, przestaje błyskać, grzmi już daleko, decyduję się zacząć. Najpierw woblerek i w górę od mostu prawym brzegiem. Dochodzę do zakrętu bez brania, to sam początek, powyżej pierwszego zwalonego drzewa tworzącego mini ostrogę. Zmieniam woblera na srebrnego meppsa 2 aglia. Rezygnuję z dociążania oliwką- poprzednio tak robiłem, blacha wtedy chodzi głębiej, ale wydaje mi się, że hałas towarzyszący zarzucaniu płoszy przy tym ryby.
Czwarty rzut. Obrotówka łukiem spływa w stronę korzenia. I nagle przytrzymanie, odruchowo tnę, w wodzie kocioł, blisko na kiju spora ryba. Pierwsze skojarzenie- duży pstrąg, ale nie-błyska srebro i czarne cętki – spora- około 80 cm ryba pokazuje się pod powierzchnią i odjeżdża na środek. Boże , srebrniak. Mój pierwszy. Holuję ostrożnie, żeby nie zdenerwować ryby. Troć robi zwrot na ogonie i jedzie w dół w stronę korzenia. Tam to nie mam szans , przytrzymuję ostro, żyłka wytrzymuję, troć zawraca i znowu idzie pod prąd. No to może ją zmęczę. Ryba trochę chodzi tam i powrotem ode mnie do środka rzeki. W miarę spokojnie- aby tak dalej. Nagle kolejny odjazd- ale ona tym razem idzie pod prąd, tego mniej się boję, trochę luzuję, nie trzymam na siłę- tam nie ma korzeni, niech sobie hasa. Niestety srebrniak próbuje szorować po roślinności zwisającej z mojego brzegu- i nagle widzę, że ryba z powrotem odbija na środek, a żyłka zaczepiła się o jaką linkę, kłącze lub inne świństwo zwisające z brzegu.. To pachnie przegraną- żyłka idzie od wędki do zaczepu, przewiesza się i wraca do troci. Ale ta dalej szarpie się, już trochę chyba zmęczona. Mija minuta, może dwie. Myślę czy nie szarpnąć tego zaczepu na siłę, ale rezygnuję. Brzegiem do zaczepu nie dojdę- duże drzewa. Decyduję się wejść do wody- mam spodniobuty, ale jak jest głęboko to do końca nie czuję. Może uda się odczepić żyłke lub podebrać rybę Woda sięga wyżej pasa, utkwiłem w korzeniach. Szarpię się, prę pod górę do zaczepu i do trotki. Ona też się szarpie, zmęczona spływa prawie do mnie. Jakby nie zawad ciągle blokujący żyłkę byłaby chyba moja. A tak to niewiele mogę- żyłka idzie do góry, i na zaczepie zawraca w dół do trotki. Brnę pod prąd, dochodze do niej , piękna i zmęczona przewala się pod powierzchnią. Próbuję ją zagarniać podbierakiem. Bez szans , podbierak pstrągowy a ona ma z 80 cm. Gdyby żyłka uwolniła się z zawadu to może mógłbym ją wędką nakierować do podbieraka. Idę jeszcze krok w tą stronę, trotka odbija w prąd i wahadłowo znowu spływa do mnie pod nogi. Druga próba zagarnięcia podbierakiem, bez szans, głaskam ją nim tylko po grzbiecie. I nagle luz na wędce, , kompletny luz. Nawet nie jestem roztrzęsiony, po prostu emocje spłynęły. Razem z rybą. Czuję lekką gorycz przegranej. Tłumaczę sobie, że i tak jutro rano powrót, zabierać mięso ryby na 470 km trasy z ryzykiem zepsucia to byłby grzech. Mięso przecież nie jest mi potrzebne, w sytuacji powrotu to właściwie kłopot. Przypomina mi się powiedzenie- chyba Kuby Chruszczewskiego, że ryba to jest wodzie, a na brzegu to tylko mięso. To wszystko trochę pomaga. Pozostaje tylko lekki żal, że nie będę miał z nią zdjęcia. Jeszcze trochę rzucam, ale już czuję, że nic więcej zdarzyć się nie może. Składam wędkę i wracam do Rowów. Mówię rodzinie, że ładna sztuka była prawie, prawie wyjętą. Moja sześcioletnia córka Kasia odpowiada, że dobrze, że niech sobie dalej pływa. Pomału sam zaczynam tak myśleć. Przed zaśnięciem znowu mam przed oczami rzekę, ale już nie San i kwietniowego pstrąga, ale ten zakręt Słupi i tego srebrniaka. Już wiem , że za rok tam wrócę.
Krzysiek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Janusz Kitowski
Dołączył: 28 Paź 2006
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zawiercie
|
Wysłany: Wto 14:20, 14 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Krzysiek, gratuluję i trochę zazdroszę, hehehehehe
Do zobaczenia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Krzysztof Łyczek
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków, obecnie Warszawa
|
Wysłany: Wto 14:53, 14 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Dziękuję Janusz.
Zapomniałem napisać, że na te fajne kiełżyki od Ciebie to na Łupawie też dobrze brały.
I do suchych od Kuby Chruszczewskiego też było parę fajnych wyjść.
Może uda się jeszcze zobaczyć w najbliższym czasie gdzieś w kieleckim- ja już żonie przypomniałem, że kończy się sezon na pstrąga i w zwiazku z tym ja po prostu muszę jeszcze w sierpniu gdzieś wyskoczyć....bo inaczej we wrześniu będę smutny.
Jak się nie da inaczej to w ostateczności 31 biorę urlop i jadę chociaż pod Grójec na Jeziorkę.
Do zobaczenia
Krzysiek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
michalm
Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 549
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siemonia - Zagłębie ;-)
|
Wysłany: Śro 20:40, 15 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Szkoda że nie było okazji się spotkać. Było tuż tuż.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
iREK
Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:56, 15 Sie 2007 Temat postu: Re: Rowy 2007 -gościnnie z wędką na Pomorzu. |
|
|
Krzysztof Łyczek napisał: | Rowy 2007 – gościnnie z wędką na Pomorzu
Trociowego sprzętu nie mam, jadę z pstrągowym- wędzisko 2,60 które sobie zrobiłem na blanku VI+Talona, kołowrotek Shimano technium, porządny siglon 0, 22 . To nie jest żyłka na trocie, no ale do blanku 21 g nie ma sensu dawać grubszej. |
niezła przygoda, mnie kiedyś szczupak taki numer wywinął. A propos żyłki, do Twojego kija o mocy 15lb może być spokojnie 0,28 - 6,2kg
pozdrawiam
iREK
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Krzysztof Łyczek
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków, obecnie Warszawa
|
Wysłany: Czw 7:30, 16 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Cześć
Irku, ten oryginalny siglon 0,22 miał teoretycznie nomimalną moc 5,9 kg. Zawsze na szpuli kołowrotka naklejam dane żyłki, moc, długość i datę zakupu. Niby sporo, ale jak widziałem siłę ryby i jej pomysły, to rozumiałem dlaczego miejscowi chodzą tam z żyłkami, które ja wcześniej kwalifikowałbym do wieszania i suszenia prania albo naciagu rakiet. A to była tylko ryba raczej nie przekraczajaca 4 kg. Wyobrażam sobie, co wyprawia metrówka.
Szczupaki są trochę grzeczniejsze przy holu, aczkolwiek emocji też potrafią dostarczyć- jak każda spora sztuka- mój najwiekszy szczupak miał 106 cm, złowiony w 91 w Szwecji, plus około 100 szt nieco mniejszych.
Pozdrawiam
Krzysiek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Krzysztof Łyczek
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków, obecnie Warszawa
|
Wysłany: Czw 7:44, 16 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
michalm napisał: | Szkoda że nie było okazji się spotkać. Było tuż tuż. |
Cześć Michał.
Musisz się ujawniać przed wyjazdami......
Ja w Rowach bedę znowu mniej więcej za rok.
A może łowisz czasem na Rudawie?. Ja , jak odwiedzam Matkę w Krakowie , to zawsze staram sie tam wpaść. Jak nie w sierpniu , to we wrzesniu na pewno tam będę. W kwietniu holowałem tam potoka ponad 50 cm- może jeszcze pływa....był lepszy , wygrał.
Mam do tej rzeki sporo sentymentu, tam w latach 80 sporo się nauczyłem, łowienie tam było technicznie dużo trudniejsze niż na Rabie i Dunajcu.
No i wtedy była to najbliższa dla mnie rzeczka pstrągowo- lipieniowa.
Cześć- pozdrawiam
Krzysiek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
iREK
Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 9:21, 16 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Krzysztof Łyczek napisał: | Cześć
Irku, ten oryginalny siglon 0,22 miał teoretycznie nomimalną moc 5,9 kg. Zawsze na szpuli kołowrotka naklejam dane żyłki, moc, długość i datę zakupu. |
Właśnie o to chodzi Krzysztof, że ta żyłka prawdopodobnie nie ma tyle wytrzymałości. Różne bzdety piszą producenci. Najbardziej realne wytrzymałości podaje Sufix i tam dla 0,28 to jest 6,2 kg.
Co do szczupaków to wiadomo, ale w trudnym łowisku z niewybagrowanymi pniami drzew można się zdziwić, nawet mniejsze potrafią szybko wleźć w zaczep.
pozdrawiam
iREK
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
michalm
Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 549
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siemonia - Zagłębie ;-)
|
Wysłany: Pią 8:33, 17 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Krzysztof Łyczek napisał: | michalm napisał: | Szkoda że nie było okazji się spotkać. Było tuż tuż. |
Cześć Michał.
|
Grzesiek miał ze mną stały kontakt i rozmawialiśmy o wspólnym łowieniu, ale nie wyszło i nie wiem dlaczego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Krzysztof Łyczek
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków, obecnie Warszawa
|
Wysłany: Pią 9:04, 17 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Cześć
Może dlatego, że Grzegorz wyjeżdzał z Rowów już 1 sierpnia - w środę. Ja w Rowach byłem od 28 lipca do 11 sierpnia. Nasze pobyty zazębiały się dość krótko.
My byliśmy umówieni na łowienie na 30 lipca, ale poteżnie padało i pojechałem sam wtedy na Łebę, co nie było zbyt udane.
Postaram sie za tydzień w sobotę po południu być w Krakowie- i wtedy wyskoczę na Rudawę, i w niedzielę rano również.
A może uda mi sie wyskoczyć gdzieś na Przemszę jesienią?
Pozdrawiam, cześć
Krzysiek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|